Trzymając się za brzuch i uciskając
bolące miejsce szedł tak szybko jak mógł.
Obserwował podłoże które w świetle
było coraz wyraźniejsze.
Stąpał po płytkach z czarnego
marmuru.
Kto do cholery robi takie dziwne
pomieszczenia? Zastanawiał się w duchu.
Im bliżej był światła tym było
zimniej.
Słyszał jednak wyraźniej krople
deszczu zderzające się z ziemią.
Gdy był już bardzo blisko wyjścia do
światła zasłonił ręką oczy i wyszedł.
Stanął na środku i nerwowo zamrugał.
Kiedy jego oczy już przyzwyczaiły się
do jasności rozejrzał się gdzie doszedł.
Stał w półokrągłym tunelu
wyglądającym jak pofalowana od środka puszka po konserwach.
Sklepienie było łukiem a zaraz pod
nim wisiały jażeniówkowe lampy o w miarę mocnym świetle.
W środku było obskurnie.
Na ziemi płyty były brudne jak w
każdym tunelu.
Olek obrócił się za siebie i
zobaczył jak tunel przechodzi w nieprzeniknioną ciemność z której
wyszedł jakby w jego dalszej części pogasły wszystkie lampy i nie
było z niego wyjścia.
Przeszły go ciarki.
Może było tu zimno ale wszystko
widział i cokolwiek czuł.
Z powrotem spojrzał przed siebie i na
lejący deszcz przed tunelem.
- Dobra może jeśli wyjdę to kogoś spotkam i dowiem się gdzie mnie wywieziono? - Mruknął do siebie i zaczął kroczyć w stronę wyjścia.
Kiedy miał właśnie przekraczać
linię w miejscu której kończył się tunel a zaczynało się
miejsce w którym był zderzył się całym ciałem z czymś twardym.
Olek przesunął dłonią po czole
którym najmocniej się zderzył po czym delikatnie wysunął rękę
przed siebie i oparł ją na szybie lub jak sądził niewidzialnej
ścianie.
Złość w nim wezbrała. Wziął mocny
zamach i z całej siły uderzył pięścią w ścianę.
Nie spodziewając się że coś poczuje
zaklął głośno i soczyście kuląc pod siebie własną rękę.
Zabolało.
Tu czuł. To nie był ciemny korytarz w
którym nic nie czuł i nic go nie bolało.
Tutaj odczówał, słyszał i widział.
Kiedy emocje mu trochę opadły oparł
się czołem o ścianę i patrząc tęskno na wolny zalany deszczem
świat uświadomił sobie, że przestał słyszeć w głowie ten
dziwny szept który go tu doprowadził.
Westchnął cicho i czując, że
właśnie zrobi największą głupotę swojego życia, przemówił do
nieznanego posiadacza prowadzącego go szeptu.
- Nie wiem kim jesteś. Ech... Gdzie jestem? Dlaczego miałem przyjść tu, by oglądać teraz świat zza jakiejś szyby? Dlaczego nie mogę wyjść? Powiedz mi coś. Cokolwiek! - Ostatnie słowo powiedział z rozpaczą. Był pewien że jest już tak blisko ucieczki, a został uziemiony w niej.
Głosu jak nie słyszał tak i teraz
nie usłyszał.
Posunął się do łukowatej ściany
tunelu i usiadł na ziemi.
Skulił się podciągając kolana do
brody.
Zaczął sobie wspominać wszystkie
miłe chwile spędzone z rodzicami, z kolegami.
Zaskoczony był kiedy nasunęły mu się
również wesołe chwile z Tosią.
Uśmiechnął się mimowolnie.
Wiedział, że ma jedenaście lat a on
siedemnaście, ale czuł się czasami lepiej w jej towarzystwie niż
przy kolegach.
Była bardzo dojrzała. Nad naturalnie,
ale chyba to w niej było fajne jak i to że momentami wychodziło z
niej kompletne dziecko.
Lubił ją zawsze.
Nagle we własnych wspomnieniach
zobaczył ją z opatrunkiem na twarzy.
Zmartwił się.
Nigdy mu nie wytłumaczyła co się
stało.
Znów wezbrał w nim gniew.
Jeśli ktoś tylko podniósł na nią
rękę to mu ją wyłamię wyrwę i wsadzę w...
Złość opadła równie nagle jak
przyszła.
Olek zawsze martwił się o Tośkę.
Czuł się za nią odpowiedzialny. Prawie jak starszy brat. Tak mu
się wydawało. Nie rozumiał relacji między rodzeństwem bo nigdy
go nie miał.
Tośkę z jego głowy wypchnęła
Kasia.
Ładna, zgrabna z kasztanowymi włosami,
nienaganną cerą pełnymi ustami i niebieskimi oczami świetnie
pasującymi do lekko zadartego noska.
Westchnął.
To dla niej zaczął ćwiczyć.
Zawsze był chudy i drobny.
Patrząc jednak na Kasię, czuł że
musi przypakować, zmienić lekko posturę. Bo co z tego, że będzie
od niego niższa jeśli nie będzie czuła się przy nim bezpiecznie.
Przy nim i przy jego mięśniach wielkości mikroskopijnej.
Nie dawno zaczął chodzić na siłownię
i zaczął trenować w domu.
Powoli zaczynał widzieć efekty.
Koszulki powoli robiły się
ciaśniejsze a nogi zaczynały mieć prawidłowe części takie jak
łydki a nie udo i dłuuuugą piszczel.
Tak. Kasia.
Chodzili razem do grupy na angielski i
do młodzieżowej grupy cotygodniowej.
Lekko rozmarzony usnął nie wiedząc
kiedy przy ścianie tunelu.
Świetnie się czyta. Będę tu wpadać częściej:*!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i będę oczekiwać z utęsknieniem ;)
UsuńRewelacyjnie napisane! <3
OdpowiedzUsuńOpowiadanie o bogatym, ukrytym przesłaniu.
Pozdrawiam!
lublins.blogspot.com
Dziękuję :) Staram się by nie było nudne
UsuńMasz talent :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze się to czyta, a to sztuka napisać coś żeby zaciekawić czytelnika w dzisiejszych czasach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam x
https://blekitnypamietnik.blogspot.com/2017/12/bye-bye-2017.html
Dziękuję to dla mnie wiele znaczy i motywuje do pracy ;)
Usuń