Nie jestem tylko okładką - cz. 16

Trzymając się za brzuch i uciskając bolące miejsce szedł tak szybko jak mógł.
Obserwował podłoże które w świetle było coraz wyraźniejsze.
Stąpał po płytkach z czarnego marmuru.
Kto do cholery robi takie dziwne pomieszczenia? Zastanawiał się w duchu.
Im bliżej był światła tym było zimniej.
Słyszał jednak wyraźniej krople deszczu zderzające się z ziemią.
Gdy był już bardzo blisko wyjścia do światła zasłonił ręką oczy i wyszedł.
Stanął na środku i nerwowo zamrugał.
Kiedy jego oczy już przyzwyczaiły się do jasności rozejrzał się gdzie doszedł.
Stał w półokrągłym tunelu wyglądającym jak pofalowana od środka puszka po konserwach.
Sklepienie było łukiem a zaraz pod nim wisiały jażeniówkowe lampy o w miarę mocnym świetle.
W środku było obskurnie.
Na ziemi płyty były brudne jak w każdym tunelu.
Olek obrócił się za siebie i zobaczył jak tunel przechodzi w nieprzeniknioną ciemność z której wyszedł jakby w jego dalszej części pogasły wszystkie lampy i nie było z niego wyjścia.
Przeszły go ciarki.
Może było tu zimno ale wszystko widział i cokolwiek czuł.
Z powrotem spojrzał przed siebie i na lejący deszcz przed tunelem.
  • Dobra może jeśli wyjdę to kogoś spotkam i dowiem się gdzie mnie wywieziono? - Mruknął do siebie i zaczął kroczyć w stronę wyjścia.
Kiedy miał właśnie przekraczać linię w miejscu której kończył się tunel a zaczynało się miejsce w którym był zderzył się całym ciałem z czymś twardym.
Olek przesunął dłonią po czole którym najmocniej się zderzył po czym delikatnie wysunął rękę przed siebie i oparł ją na szybie lub jak sądził niewidzialnej ścianie.
Złość w nim wezbrała. Wziął mocny zamach i z całej siły uderzył pięścią w ścianę.
Nie spodziewając się że coś poczuje zaklął głośno i soczyście kuląc pod siebie własną rękę.
Zabolało.
Tu czuł. To nie był ciemny korytarz w którym nic nie czuł i nic go nie bolało.
Tutaj odczówał, słyszał i widział.
Kiedy emocje mu trochę opadły oparł się czołem o ścianę i patrząc tęskno na wolny zalany deszczem świat uświadomił sobie, że przestał słyszeć w głowie ten dziwny szept który go tu doprowadził.
Westchnął cicho i czując, że właśnie zrobi największą głupotę swojego życia, przemówił do nieznanego posiadacza prowadzącego go szeptu.
  • Nie wiem kim jesteś. Ech... Gdzie jestem? Dlaczego miałem przyjść tu, by oglądać teraz świat zza jakiejś szyby? Dlaczego nie mogę wyjść? Powiedz mi coś. Cokolwiek! - Ostatnie słowo powiedział z rozpaczą. Był pewien że jest już tak blisko ucieczki, a został uziemiony w niej.
Głosu jak nie słyszał tak i teraz nie usłyszał.
Posunął się do łukowatej ściany tunelu i usiadł na ziemi.
Skulił się podciągając kolana do brody.
Zaczął sobie wspominać wszystkie miłe chwile spędzone z rodzicami, z kolegami.
Zaskoczony był kiedy nasunęły mu się również wesołe chwile z Tosią.
Uśmiechnął się mimowolnie.
Wiedział, że ma jedenaście lat a on siedemnaście, ale czuł się czasami lepiej w jej towarzystwie niż przy kolegach.
Była bardzo dojrzała. Nad naturalnie, ale chyba to w niej było fajne jak i to że momentami wychodziło z niej kompletne dziecko.
Lubił ją zawsze.
Nagle we własnych wspomnieniach zobaczył ją z opatrunkiem na twarzy.
Zmartwił się.
Nigdy mu nie wytłumaczyła co się stało.
Znów wezbrał w nim gniew.
Jeśli ktoś tylko podniósł na nią rękę to mu ją wyłamię wyrwę i wsadzę w...
Złość opadła równie nagle jak przyszła.
Olek zawsze martwił się o Tośkę. Czuł się za nią odpowiedzialny. Prawie jak starszy brat. Tak mu się wydawało. Nie rozumiał relacji między rodzeństwem bo nigdy go nie miał.
Tośkę z jego głowy wypchnęła Kasia.
Ładna, zgrabna z kasztanowymi włosami, nienaganną cerą pełnymi ustami i niebieskimi oczami świetnie pasującymi do lekko zadartego noska.
Westchnął.
To dla niej zaczął ćwiczyć.
Zawsze był chudy i drobny.
Patrząc jednak na Kasię, czuł że musi przypakować, zmienić lekko posturę. Bo co z tego, że będzie od niego niższa jeśli nie będzie czuła się przy nim bezpiecznie. Przy nim i przy jego mięśniach wielkości mikroskopijnej.
Nie dawno zaczął chodzić na siłownię i zaczął trenować w domu.
Powoli zaczynał widzieć efekty.
Koszulki powoli robiły się ciaśniejsze a nogi zaczynały mieć prawidłowe części takie jak łydki a nie udo i dłuuuugą piszczel.
Tak. Kasia.
Chodzili razem do grupy na angielski i do młodzieżowej grupy cotygodniowej.
Lekko rozmarzony usnął nie wiedząc kiedy przy ścianie tunelu.

Komentarze

  1. Świetnie się czyta. Będę tu wpadać częściej:*!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i będę oczekiwać z utęsknieniem ;)

      Usuń
  2. Rewelacyjnie napisane! <3
    Opowiadanie o bogatym, ukrytym przesłaniu.
    Pozdrawiam!

    lublins.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobrze się to czyta, a to sztuka napisać coś żeby zaciekawić czytelnika w dzisiejszych czasach.
    Pozdrawiam x
    https://blekitnypamietnik.blogspot.com/2017/12/bye-bye-2017.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję to dla mnie wiele znaczy i motywuje do pracy ;)

      Usuń

Prześlij komentarz