Obudził się w swoim pokoju.
Lekko skołowany podniósł się i
przetarł jeszcze zaspane oczy.
Jak się tu znalazł? Przecież zasnął
na kanapie w domu intruza. Co się stało?
Wstał powoli z łóżka i powlókł
się do łazienki by wziąć prysznic.
Wychodząc spod prysznica stanął
przed lustrem.
Gdy mył zęby przyjrzał się uważnie
swojej twarzy. Była lekko zmęczona i jak zwykle blada.
Poszedł się ubrać i zszedł na dół
do kuchni.
Z mokrych włosów jeszcze lekko kapały
niewielkie kropelki wody.
Rozejrzał się dookoła. Nikogo w domu
chyba nie było, ale na stole stało pysznie wyszykowane śniadanie.
Usiadł więc w salonie przy stole i zaczął jeść popadając w
głębokie zamyślenie.
Nie mógł przestać myśleć o tym
jakim cudem znalazł się w domu no i co się stało z tatuażem
intruza.
Z zamyśleń wyrwała go mama która
wychodząc z pralni powiedziała z zadowoleniem do syna
- O! Widzę że już wstałeś. Wyspany?
- O! Widzę że już wstałeś. Wyspany?
-Tak, może być. - mruknął cicho
Olek.
-Pani Wierzyńska była bardzo
zadowolona z Twojej pomocy. Pochwaliła również fakt że dom
został zostawiony w absolutnej czystości co się przy opiekunkach,
które zatrudniała nie zdarza. Tata potwierdził, że kiedy
zabierał cię od naszych sąsiadów, było naprawdę czysto. - Więc
to tak. Olka z domu sąsiadki zabrał tata. Teraz wydawało mu się
to oczywiste, ale jeszcze chwilę wcześniej podejrzewał siebie o
lunatykowanie. - Sąsiadka mówiła, że jej córka bardzo się
cieszyła, że z nią posiedziałeś. Pytała ponoć nawet czy w
któryś dzień nie przyszedłbyś znów.
Słysząc to Olek znieruchomiał.
Przecież marudziła i narzekała na
niego, choć fakt, dał jej kilka powodów.
Wzruszył lekko ramionami i powiedział
- Mogę przyjść.-To dobrze, wspomnę o tym gdy się spotkam z sąsiadką. Właśnie! Jestem z Ciebie taka dumna. Pani Wierzyńska powiedziała, że nie wziąłeś od niej żadnych pieniędzy. Bardzo dobrze. - Powiedziała z entuzjazmem mama i poszła na górę odnieść kosz na pranie
-Tak... Bo straszne byłoby przyjąć te 10 złoty na pizzę. - mruknął z niezadowoleniem Olek i odszedł od stołu, skończywszy śniadanie.
Dziś miał spotkać się z kolegami,
tylko jak im wytłumaczy że nie ma pieniędzy na pizze. Pewnie nawet
Piotrek już wykąpał kota jak mu zleciła babcia i dostał ile
trzeba.
Nagle Olka olśniło. Przecież zanim
usnął u sąsiadów na kanapie, sporządzał notatkę w zeszycie. A
co jeżeli sąsiadka po powrocie przejrzała jego zeszyt?! Albo co
gorsza zostawiła go, by pokazać go jego mamie!
Rzucił się biegiem do pokoju.
Wpadł do niego jak burza i chwycił
nerwowo plecak w obawie, że nie zastanie tam notatnika.
Zamarł.
Zeszyt był upakowany do plecaka tak
jakby nikt go nie wyciągał.
Jednak Olek był pewien, że notował
nowe rzeczy.
Otworzył go pełen obaw, że może
ktoś mu coś dopisywał, jednak nic nie odkrył.
Odetchnął z ulgą i już miał
odłożyć notatnik na półkę, kiedy zobaczył że zza ostatniej
strony wystaje jakiś mały róg.
Przerzucił kartki na ostatnią stronę
i zaskoczony znalazł w zeszycie 20 złoty.
- Czyli jednak mi zapłacili. Tylko
dlaczego w takim razie sąsiadka powiedziała mamie, że nie wziąłem
pieniędzy? Chociaż w sumie... no sam ich nie wziąłem. - mamrotał
do siebie. - Pewnie domyślili się, że mama byłaby zła gdybym
przyjął je. Miłe – mruknął cicho i zadowolony odłożył
zeszyt, a pieniądze schował do kieszeni. Stać go było już na
pizzę z kolegami.
Kiedy zszedł na dół i ubrał już
buty, zatrzymała go mama z czymś w dłoni.
- Synku, razem z tatą uznaliśmy,
że skoro tak bardzo się poświęciłeś by pomóc sąsiadce i
odwołałeś swoje spotkanie z kolegami by zaopiekować się jej
córką, to należy ci się nagroda. Proszę oto ona. Tylko nie
wydaj wszystkiego na pizzę również dla kolegów. - mama wręczyła
synowi 50 zł.- Dziękuję – powiedział Olek.
Jego pierwszy poważny zarobek i to tak
wysoki!
Ile by mógł już za to kupić. Pewnie
w miarę dobry samochód już by dał radę. Rodzice zawsze mówili
że takie auto kosztuje z pięćdziesiątkę.
Jednak szybko napomniał się w
myślach.
Nie nie. Wyda dziś tylko 20 zł, a 50
zostanie na gorszy czas, w końcu coraz bliżej były jego urodziny.
Wybiegł wesoło do kolegów
czekających już przed jego domem. Zabrał ze sobą piłkę. Czekała
go pizza, a potem wspaniały podwórkowy mecz w piłkę.
aaaaa! czekam na ciąg dalszy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
https://paulina-berczynska.blogspot.com/
Niebawem, może nawet jutro ;) Cieszę się, że Cię zaciekawiłam
UsuńPozdrawiam