Nie jestem tylko okładką - cz 8

Obudził się w swoim pokoju.
Lekko skołowany podniósł się i przetarł jeszcze zaspane oczy.
Jak się tu znalazł? Przecież zasnął na kanapie w domu intruza. Co się stało?
Wstał powoli z łóżka i powlókł się do łazienki by wziąć prysznic.
Wychodząc spod prysznica stanął przed lustrem.
Gdy mył zęby przyjrzał się uważnie swojej twarzy. Była lekko zmęczona i jak zwykle blada.
Poszedł się ubrać i zszedł na dół do kuchni.
Z mokrych włosów jeszcze lekko kapały niewielkie kropelki wody.
Rozejrzał się dookoła. Nikogo w domu chyba nie było, ale na stole stało pysznie wyszykowane śniadanie. Usiadł więc w salonie przy stole i zaczął jeść popadając w głębokie zamyślenie.
Nie mógł przestać myśleć o tym jakim cudem znalazł się w domu no i co się stało z tatuażem intruza.
Z zamyśleń wyrwała go mama która wychodząc z pralni powiedziała z zadowoleniem do syna
- O! Widzę że już wstałeś. Wyspany?
-Tak, może być. - mruknął cicho Olek.
-Pani Wierzyńska była bardzo zadowolona z Twojej pomocy. Pochwaliła również fakt że dom został zostawiony w absolutnej czystości co się przy opiekunkach, które zatrudniała nie zdarza. Tata potwierdził, że kiedy zabierał cię od naszych sąsiadów, było naprawdę czysto. - Więc to tak. Olka z domu sąsiadki zabrał tata. Teraz wydawało mu się to oczywiste, ale jeszcze chwilę wcześniej podejrzewał siebie o lunatykowanie. - Sąsiadka mówiła, że jej córka bardzo się cieszyła, że z nią posiedziałeś. Pytała ponoć nawet czy w któryś dzień nie przyszedłbyś znów.
Słysząc to Olek znieruchomiał.
Przecież marudziła i narzekała na niego, choć fakt, dał jej kilka powodów.
Wzruszył lekko ramionami i powiedział
- Mogę przyjść.
-To dobrze, wspomnę o tym gdy się spotkam z sąsiadką. Właśnie! Jestem z Ciebie taka dumna. Pani Wierzyńska powiedziała, że nie wziąłeś od niej żadnych pieniędzy. Bardzo dobrze. - Powiedziała z entuzjazmem mama i poszła na górę odnieść kosz na pranie
-Tak... Bo straszne byłoby przyjąć te 10 złoty na pizzę. - mruknął z niezadowoleniem Olek i odszedł od stołu, skończywszy śniadanie.
Dziś miał spotkać się z kolegami, tylko jak im wytłumaczy że nie ma pieniędzy na pizze. Pewnie nawet Piotrek już wykąpał kota jak mu zleciła babcia i dostał ile trzeba.
Nagle Olka olśniło. Przecież zanim usnął u sąsiadów na kanapie, sporządzał notatkę w zeszycie. A co jeżeli sąsiadka po powrocie przejrzała jego zeszyt?! Albo co gorsza zostawiła go, by pokazać go jego mamie!
Rzucił się biegiem do pokoju.
Wpadł do niego jak burza i chwycił nerwowo plecak w obawie, że nie zastanie tam notatnika.
Zamarł.
Zeszyt był upakowany do plecaka tak jakby nikt go nie wyciągał.
Jednak Olek był pewien, że notował nowe rzeczy.
Otworzył go pełen obaw, że może ktoś mu coś dopisywał, jednak nic nie odkrył.
Odetchnął z ulgą i już miał odłożyć notatnik na półkę, kiedy zobaczył że zza ostatniej strony wystaje jakiś mały róg.
Przerzucił kartki na ostatnią stronę i zaskoczony znalazł w zeszycie 20 złoty.
- Czyli jednak mi zapłacili. Tylko dlaczego w takim razie sąsiadka powiedziała mamie, że nie wziąłem pieniędzy? Chociaż w sumie... no sam ich nie wziąłem. - mamrotał do siebie. - Pewnie domyślili się, że mama byłaby zła gdybym przyjął je. Miłe – mruknął cicho i zadowolony odłożył zeszyt, a pieniądze schował do kieszeni. Stać go było już na pizzę z kolegami.
Kiedy zszedł na dół i ubrał już buty, zatrzymała go mama z czymś w dłoni.
- Synku, razem z tatą uznaliśmy, że skoro tak bardzo się poświęciłeś by pomóc sąsiadce i odwołałeś swoje spotkanie z kolegami by zaopiekować się jej córką, to należy ci się nagroda. Proszę oto ona. Tylko nie wydaj wszystkiego na pizzę również dla kolegów. - mama wręczyła synowi 50 zł.
- Dziękuję – powiedział Olek.
Jego pierwszy poważny zarobek i to tak wysoki!
Ile by mógł już za to kupić. Pewnie w miarę dobry samochód już by dał radę. Rodzice zawsze mówili że takie auto kosztuje z pięćdziesiątkę.
Jednak szybko napomniał się w myślach.
Nie nie. Wyda dziś tylko 20 zł, a 50 zostanie na gorszy czas, w końcu coraz bliżej były jego urodziny.
Wybiegł wesoło do kolegów czekających już przed jego domem. Zabrał ze sobą piłkę. Czekała go pizza, a potem wspaniały podwórkowy mecz w piłkę.

Komentarze

  1. aaaaa! czekam na ciąg dalszy!
    Pozdrawiam,
    https://paulina-berczynska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niebawem, może nawet jutro ;) Cieszę się, że Cię zaciekawiłam
      Pozdrawiam

      Usuń

Prześlij komentarz