Nie jestem tylko okładką - cz. 19

  • Olek! Uciekaj! Teraz! - obudziło go głośne wołanie.
Przetarł zmęczone oczy i zobaczył, że za ścianą na deszczu stoi Tośka.
To ona krzyczała do niego.
Podniósł się nieco ociężale. Spojrzał przez ścianę i zawołał
  • Jak?! Przecież tu wciąż jest mur! - poczuł się bezsilny.
Ona chyba właśnie się z niego nabijała, że mimo wszystko jest na wolności, a on nie.
Tośka podeszła do ściany. Oparła obie dłonie na niej jakby się przytulając i powiedziała
  • Rozbij ją. Teraz już możesz teraz dasz radę.
  • Nie wiem. Nabiję sobie siniaki i tyle tego będzie. Albo coś złamię. - marudził jej nie rozumiejąc dlaczego właśnie teraz niby ma być gotowy a wcześniej nie.
  • Olek. Proszę. Uciekaj. Chodź tu. Do mnie. - Mówiła Tośka prawie błagalnie. - Nie mów mi że się tu zadomowiłeś. Nie przyzwyczajaj się do tego miejsca. Uciekaj.
Wyglądała na przerażoną jego niechęcią do wysiłku.
Nie rozumiał tylko dlaczego.
Nic mu przecież tu nie groziło...
Zaczął się zastanawiać i nagle przeszły go ciarki gdy odwrócił się i spojrzał w głąb nieprzeniknionej ciemności z której przyszedł.
Kiedy się odwrócił za ścianą nie było Tośki.
Stała za nią Kasia.
Ta Kasia. Jego wymarzona Kasia, w czerwonej ładnie opiętej sukience z rozpuszczonymi nieco już zmokniętymi włosami, z kurtką skórzaną na ramionach i parasolką w dłoniach.
Wpatrywała się w niego swoimi niebieskimi oczyma i lekko się uśmiechała.
W Olku wezbrały emocje.
Co tu się do cholery dzieje?! Nie rozumiał dlaczego Tosia przyprowadziła do niego Kasię, ale wiedział że jeśli ktoś tam przyjdzie kto mógłby ją skrzywdzić, to on musi być gotów by ją bronić.
Nie liczyło się dla niego w tym momencie już nic.
Gdzie była Tośka?
Czy go zaboli?
Nic. Wiedział że musi stanąć u boku Kasi jako jej gentelmen który ją również obroni.
Rzucił się na ścianę celując w nią ramieniem.
Pierwsze uderzenie nic mu nie dało poza bólem.
Zaklął pod nosem i ponownie wziął rozbieg i zderzył się z murem dzielącym go od Kasi.
Pojawiły się drobne ryski i pęknięcia.
Olek uśmiechnął się lekko.
Ból promieniował mu na pół ciała ale widząc efekty przestał się nim przejmować.
Znów uderzył w mur powiększając pęknięcia.
Poczuł jednak że z tyłu z ciemności dobiegają jakieś szmery, przerażające szepty i chłód.
Przerażony zaczął mocniej uderzać w mur chcąc uciec i bojąc się ciemności za nim, która chciała go zatrzymać.
Po paru kolejnych uderzeniach Olek opadł z sił. Był obolały i odrętwiały.
Widział jednak przed sobą wierzącą w niego Kasię i słyszał pomruki mroku za nim.
Nie mógł się poddać. Adam nie mógł dostać dziewczyny jego marzeń.
Wezbrała w nim nowa siła.
Krew ponownie zatoczyła się w żyłach szybciej i mocniej. Wiedział, że jeżeli teraz się nie przebije, zostanie tu na zawsze.
Czuł to.
Wziął rozbieg.
Biegł jak najszybciej mógł.
Czuł się jak husarz na ciężkim, obłożonym pancerzem koniu.
Miał wrażenie, że i on ma na sobie zbroję i właśnie galopuje z ogromną siłą i potęgą gotów zniszczyć coś co go powstrzymywało tyle czasu.
Zderzył się z ogromną siłą z murem.
Uderzył całym ciałem i przeleciał wśród okruchów szkła.
Wypadł na mokrą ziemię po za tunel.
Chwilę leżał na ziemi obolały i zdyszany.
Uniósł się na drżących rękach i obrócił.
Miejsce gdzie przed chwilą się znajdował stało się jednym wejściem do czarnej i bezkresnej otchłani.
Olek się przestraszył.
Był tak blisko znalezienia się tam.
Wtem niespodziewanie przestało padać i wyszło słońce.
Spojrzał w górę słońce jednak zaczęło pikować ku niemu. Coraz jaśniejsze i jaśniejsze oślepiając go.
Znów ciemność.
Zapadł w nią jak kamień w wodę.
Pamiętał jedynie, że słońce na niego spadło, a zanim to się stało wydostał się z tunelu.
Nikogo już wtedy przy nim nie było.
Teraz było ciemno, ale ciepło.
Odczuwał.
Czuł zapach. Był jakiś dziwny. Nie wiedział co to.
Słyszał również równomierne pikanie.
Jego powieki były ciężkie, jednak postanowił że spróbuje je podnieść, by zobaczyć gdzie tym razem jest.
Bał się tego co tym razem zastanie.
Powoli zaczął otwierać oczy.
Pierwszy obraz był zamazany.
Był właściwie sumą kolorów w których dominował beżowy.
Olek nerwowo zamrugał.
Teraz ujrzał wszystko wyraźniej.
Matka stała koło niego wpatrzona jak w obrazek.
Trzymała go za rękę.
Zaraz za nią stał ojciec, który czerwieniał wstrzymując łzy.
Olkowi zaschło w ustach. Oblizał suche wargi i szepnął
  • Czy mogę – zawiesił się na chwilę, po czym dokończył – pić?
Matka natychmiast pobiegła po kubek z wodą dla syna.
Ostrożnie uniosła jego głowę i przystawiła mu kubek do ust.
  • Pij synku pij. - mówiła zatroskana.
Pijąc Olek zobaczył gdzie jest.
Był w jakimś beżowym pokoju, prawdopodobnie w szpitalu.
Dookoła stały różne aparaty pokazujące najróżniejsze wytyczne.
Zobaczył również, że drzwi do jego pokoju są otwarte a przy ścianie w pokoju stoi Adam i patrzy na przyjaciela z radością.
Na korytarzu Olek dostrzegł kogoś jeszcze.
Była zmoknięta.
Na jej ciemnych okularach były widoczne krople wody, a jej rude włosy były przemoczone jak i zresztą ubranie.
Stała w cieniu korytarza.
Tośka.
  • Synku? Na co tak patrzysz? - Zapytała matka.
Olek przełknął kolejny mały łyk wody i spojrzał na nią dając jej wzrokiem znak by również tam zerknęła, jednak gdy on wrócił spojrzeniem na korytarz, był pusty.
Nie rozumiał co się dzieje. I co się wydarzyło.
Był zmęczony oczy same mu się zamknęły.
Powieki były takie ciężkie.
Przed snem usłyszał tylko ciche słowa matki „witaj z powrotem syneczku”.

Komentarze

  1. Super część, znowu :* chyba zostanę fanką :*

    http://luxwell99.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super że się podoba ;) Takie słowa motywują do dalszej pracy ;)
      Mam nadzieję że faktycznie zostaniesz z moimi bohaterami na dłużej :)

      Usuń
  2. Ahhh, uwielbiam! :)
    Pozdrawiam!

    lublins.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie to cieszy i mam nadzieję, że kolejne części wywołają te same emocje ;)
      Pozdrawiam

      Usuń

Prześlij komentarz