Nie jestem tylko okładką - cz. 9

Olek co jakiś czas przychodził pilnować intruza.
Gdy szła spać siadał w salonie i notował swoje spostrzeżenia, które niestety nic nowego nie wnosiły. Jedyne co za każdym razem go szokowało to podłużne ranki, niektóre dłuższe inne krótsze na plecach intruza. Nurtowało go skąd się biorą.
Coraz lepiej szło mu czytanie jej ulubionej bajki o niedźwiedziu, który opłyną świat dookoła na lodowej krze.
Mimo, że historia była absurdalna, sam nawet ją nieco polubił. Do tego zawsze bawiło go z jakim zaciekawieniem intruz go słuchał.
Czasami gdy czytał dodawał parę wymyślonych przez siebie wątków by, bajka szybko się nie znudziła przez co też robiła się coraz dłuższa, aż w końcu Olek, przestał brać książkę z półki. Siadał na brzegu łóżka intruza i sam opowiadał bajkę, z wymyślonymi szczegółami i zdarzeniami.
Po pewnym czasie, intruz przestał być intruzem a stał się Tośką, którą Olek nawet polubił, mimo że była młodsza o 6 lat.
Zachowywała się jednak czasami jakby była w równym do Olka wieku.
Nadszedł wrzesień.
Początek szkoły, ale także urodziny Olka. Na samym początku tego miesiąca obchodził swoje dwunaste urodziny.
W ten dzień Olek czuł się jak dorosły.
Co prawda był już dorosły, ale dziś odczuwał to znacznie bardziej.
Zastanawiał się jak to będzie, gdy zacznie dojrzewać. Wyobrażał już sobie siebie stojącego przed lustrem z gęstym zarostem i umięśnioną klatką, zamiast obecnej chudej i patykowatej.
Po południu mieli przyjść koledzy.
Olek sprzątał cały dzień w domu i przygotowywał razem z rodzicami atrakcje. Mały konkurs, konsole do gier, ogródkowe małe boisko by pokopać piłkę.
Mama specjalnie dla syna, zamówiła niewielki torcik, z niewielką ilością kremu wiedząc że Olek go nie znosi.
Ubrał się porządnie choć wygodnie.
Miał koszulę z krótkim rękawkiem i jeansy.
Mama pomogła mu lekko ułożyć włosy na żel, cicho przy tym chichocząc.
Uwielbiała patrzyć na syna, gdy ten chciał wyglądać jak dorosły i za wszelką cenę próbował się tak zachowywać. Uważała to za urocze. Nigdy jednak przy nim nic nie mówiła, bo wiedziała jak bardzo się stara i jak bardzo chce być traktowany podobnie do dorosłych ludzi.
Słysząc dzwonek do drzwi, ucałowała Olka w czółko i poszła przygotowywać przekąski, pozostawiając synkowi zaproszenie gości do środka.
Olek pobiegł do drzwi i z radością je otworzył.
Za nimi stali wszyscy których się spodziewał i z których obecności się cieszył.
Adaś, Piotrek, Antek, Krzysiek i Michał.
Wszyscy jego najlepsi koledzy. Zaraz zaprosił ich do środka i zaproponował coś do picia.
Chłopcy wręczyli mu prezenty i każdy złożył życzenia.
Kiedy się już wygodnie rozsiedli rozległ się dźwięk dzwonka.
Kto to mógł być? Nikogo więcej nie zapraszał i nikt więcej nie wiedział o jego urodzinach.
Zdumiony Olek popatrzył po równie zaskoczonych kolegach, po czym poszedł powoli otworzyć drzwi.
Widok gościa bardzo go zaskoczył.
Była to Tośka, z małą paczuszką w rękach i z uśmiechem na pyzowatej twarzy.
-Wszystkiego najlepszego !! - Zawołała radośnie wręczając Olkowi prezent.
-Dzięki... nie musiałaś. - Wybełkotał Olek zaskoczony całą sytuacją. - Wejdź – powiedział cicho i zaprosił ją do środka.
Tośka zdjęła buty w przedpokoju, poprawiła niebieską sukieneczkę w różowe groszki i weszła do pokoju z uśmiechem nie znikającym z jej twarzy.
- To... To jest Tośka, moja sąsiadka. - Powiedział lekko zakłopotany Olek.
- Co?! Dziewczyna?! Fu! - Zawołali koledzy i podniosła się lekka wrzawa wśród nich. Uważali, że Tośka kompletnie nie pasuje do ich grona
- Zepsuje tylko zabawę. Jak tu z nią grać w piłkę? Zaraz się rozryczy.
- Albo na konsoli! Będzie chciała jakieś babskie ubieranki!
Chłopcy przekrzykiwali się jeden przez drugiego wywierając na Olku presję. Nie szczególnie chciał by Tośka wychodziła. Lubił ją. Niestety jednak tym razem z jego odczuciami wygrali koledzy.
- Tosia... może lepiej będzie kiedy pójdziesz. Oni mają rację. Chcemy pograć w piłkę, a z tobą nie da rady... - Olek próbował jak najdelikatniej jej to powiedzieć.
Tośka spojrzała na niego gniewnie jak tylko sześciolatka gniewnie może spojrzeć.
W jej dużych okrągłych oczach zobaczył chłód, jakiego jeszcze nie znał. Uśmiech zgasł z jej twarzy, a nowy wyraz sprawił, że wyglądała na więcej lat niż miała. Nagle jej twarz nabrała krawędzi, a miłe okrągłości zniknęły.
- Nienawidzę cię. - Powiedziała cicho i poważnie. Olka przeszedł potężny dreszcz. Jakby naraz zostali sami.
- Ale... Zostawię Ci torta. Jutro przyjdę pooglądamy kaczuszkę Mo Mo i go zjemy co? - Pytał Olek, wiedząc że nawalił.
- Nie. - Usłyszał wyraźnie i przyglądał się tylko jak Tośka ubiera różowe trampeczki i wychodzi bez słowa.
Koledzy byli dumni z Olka i cały wieczór świetnie się bawili.
Tylko Olka gryzło sumienie, że tak potraktował Tośkę. Przecież jej nawet nie zapraszał. Pamiętała sama z siebie, kiedy ma urodziny, gdy raz wspomniał na jej ciekawskie pytanie.
Gdy koledzy wyszli, Olek położył się w swoim pokoju na łóżku.
Dręczył go obraz Tośki. Zdenerwowanej, naraz śmiertelnie poważnej jak nigdy.
- Synku mogę wejść? - Usłyszał zza drzwi cichy głos mamy.
- Tak, jasne. - Odpowiedział i usiadł na łóżku.
- Słyszałam, że Tosia wpadła do ciebie na urodziny. Nie miałam nawet pojęcia że wie. - „Ja też nie wiedziałem że pamięta” pomyślał Olek. - Słyszałam również jak zachowali się Twoi koledzy. Nie ładnie ją synu potraktowałeś. Nie była od żadnego z was gorsza. Dorośli tak nie traktują ludzi. Przemyśl to. - powiedziała mama i wyszła.
Olek siedział tak dłuższą chwilę pozostawiony w ciszy pokoju, po czym wziął wszystkie prezenty do siebie i zaczął rozpakowywać licząc, że to mu pomoże.
Od każdego z kolegów dostał coś związanego z jego ulubionym piłkarzem. Koszulkę, książkę, kubek, skarpetki. Nic oryginalnego. Żaden z prezentów nie zaskoczył go.
Zobaczył, że na biurku jednak leży jeszcze jeden kolorowy prezent. To ten od Tośki.
Wziął go na kolana i odpakował.
Na samej górze była kolorowa kartka z bazgrołkowatymi rysunkami i z napisem „Super Przyjaciele”. Po otworzeniu kartki zaczynała grać melodyjka z kaczuszki Mo Mo, którą Tośka uwielbia oglądać właśnie z nim.
Pod kartką leżała książka.
„O niedźwiedziu polarnym który opłyną świat na krze lodowej”. Była to autentyczna historia na której podstawie napisano jej ukochaną bajkę.
Niedźwiedź naprawdę wyruszył na oberwanej krze lodowej a następnie trafił na statek o nazwie „kra lodowa” na którym spędził rok opływając świat dookoła i wracając na miejsce.
Olek uśmiechnął się na widok tego prezentu, a przede wszystkim na widok krzywego pisma w książce „Żebyś nie mówił że historia jest nie prawdziwa!”.
Na samym końcu książki było napisane, że na podstawie tej historii stworzono bajkę dla dzieci z nieco okrojoną wersją wydarzeń tak by je zaciekawić.
Olek znów się położył.
Miał ogromne wyrzuty sumienia.
Postanowił, że postara się wszystko naprawić. W końcu dorośli naprawiają swoje błędy.

Komentarze

  1. lubię, lubię, lubię!

    https://paulina-berczynska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na zdecydowanie więcej! :)
    http://beautygirlymakeup.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne! Z chęcią poczytam dalej :)
    http://modaidekoracje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Po tym fragmencie chyba przejde do pierwszego postu i zostanę na dłużej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. super! z chęcią dowiedziałabym się więcej
    https://karik-karik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz