Od momentu odkrycia tatuażu u intruza,
Olek nie spuszczał oka z jej domu. Obserwował go codziennie lub co
drugi dzień, w zależności od tego ile miał do nauki.
Obserwował już bez przerw. Odsuwał
jedynie lornetkę gdy intruz wpadał do pokoju po kąpieli kompletnie
nago.
Co może być gorszego dla
jedenastoletniego chłopaka u progu dorosłości niż oglądanie
nagiego dzieciaka w dodatku odmiennej płci. Ochyda.
Przecież Olek był już prawie
dorosły. Na tle swoich kolegów zawsze chodził wyprostowany dumny i
z podbródkiem zadartym wysoko w geście pokazania plebsowi kto jest
panem.
Tak zleciał mu rok szkolny.
Obserwował, uczył się, jadł i spał.
Dla dobra odkrycia zaniedbał nawet
nieco kolegów i podwórkowe meczyki piłki nożnej.
Nadeszły wakacje.
Olek wrócił świeżo z zakończenia
roku. Cisnął świadectwo na łóżko razem z białą koszulą.
Nasunął na chudy i jeszcze
nieukształtowany tors koszulkę ze sławnym piłkarzem i usiadł
przy biurku.
Z szafki wyciągnął trochę grubaśny
zeszyt i przeczytał uważnie swoje notatki. Nic konkretnego wciąż
z nich nie wynikało.
Wsparłszy głowę na rękach wziął
głęboki wdech i drżącą ręką zanotował
„26 czerwiec. Z powyższych notatek
wciąż nie mogę ustalić nic konkretnego, jednak jestem pewien, że
ta sprawa ma jakieś głębsze dno. Na czas wakacji jestem zmuszony
zawiesić swoje poszukiwania prawdy, ponieważ udaję się na urlop.
P.S. Gdyby coś mi się stało to jestem z chłopakami na boisku.
Adaś potwierdzi.”
Zamknął dosyć głośno notatnik i
schował go do szafki. Przeciągnął się na fotelu i zaraz wybiegł
z pokoju słysząc na dole dzwonek do drzwi. Był to Adaś i reszta
drużyny czekająca na niego by rozpocząć wakacje od meczu na
podwórku Kraszewskich.
Tata Piotrka Kraszewskiego jest bogatym
przedsiębiorcą, a jego mama jest prawnikiem. Stać ich było na
wspaniały duży dom z ogromnym ogrodem gdzie Olek razem z kolegami
nie rzadko rozgrywali mecze i opijali zwycięstwa lub porażki pyszną
lemoniadą robioną przez babcię Piotrka – panią Zofię.
Piotrek mieszkał na granicy osiedla z
lasem i polem. Osiedle rozciągało się jakby nieco pod górę i
miało pełno uliczek i nieco większych dróg. Jego barykadami były
na dole stare powojenne szare bloki mieszkalne spomiędzy których
wychodziła uliczka i rozwidlała się w chodnik idący wzdłuż
większej betonowej drogi przy której w dalszej części usytuowane
były sklepiki i sklepy a po drugiej jej stronie przerzedzony lasek
iglasty z piaszczystą dróżką którą dochodziło się na plażę.
Olek zawsze się cieszył że jego dom
jest oddalony około o 4 rzędy domów od bloków. Uważał, że Ci
co posiadali domy oddzielone nawet sporym terenem zielonym z placem
zabaw od bloków, to jednak ludzie niegodni nazywać się ludem
osiedla Olka.
Dalej osiedle kończyło się przy
drodze oddzielającej cywilizację od prywatnego całkiem sporego
lasu. Las biegł w górę prostopadle jakby do ulicy za blokami. Przy
tym lesie kolejnych parę rzędów od Olka mieszkał właśnie
Piotrek.
Całość osiedla zamykana była w
najdalszym punkcie przez pola. Najwyżej mieszkali rolnicy od których
pół osiedla kupowało jajka i mleko. Osiedle tym sposobem było z
lotu ptaka ogromnym szerokim i długim kwadratem.
Olek nie raz przechodząc się między
domami w drodze do szkoły wyobrażał sobie że jest królem tego
miejsca. Czuł się bezpiecznie. Co prawda znał nielicznych ludzi
mieszkających w linii w której stał jego dom ale to mu
wystarczyło. Do tego znał Piotrka i Adasia mieszkających nieco
dalej.
Jego poczucie swobody jednak zostało
zaburzone przez intruza.
Dziwnie się czuł. Jakby coś było
nie tak czasem czuł się obserwowany choć intruz nigdy na niego nie
patrzył.
Przechodząc przy tym sąsiednim do
jego domu, mimo grupy kolegów czuł się dziwnie. Niepokój szalał
w jego głowie.
Czuł że to wszystko pociągnie się
stanowczo daleko. Tylko czego się dowie?
<3
OdpowiedzUsuń