Oderwani cz.2

zapraszam na drugą część ;) 

Edek docierał tu na końcu, ponieważ to było ostatnie z trzech podwórek jakie musiał odsprzątnąć i zamieść. Kiedy na nie wchodził, zawsze mamrotał coś pod nosem, narzekając na pracę, brud i wszystko dookoła. Nie znosił tej roboty.
Pani Kruszwicka, która często wstawała już o 5 (z przyzwyczajenia) przyglądała się mu i powtarzała w domu jakby do kogoś „to dobry chłopak, tylko się pogubił. Może mu czego brak? Tak, tak zaraz mu zaparzę kawy. Racja. Niech choć te pięć minut odpocznie.”, następnie zawsze szła do kuchni i parzyła mu kawę i wystawiała na parapet. Z początku Edek nie reagował gdy staruszka z dobrotliwym i ciepłym uśmiechem wołała go by odpoczął. Zakładał wtedy słuchawki na uszy i najczęściej odwracał się do niej tyłem. Staruszka jednak nie zrażała się jego zachowaniem i co drugi dzień, gdy Edek przychodził, powtarzała swój rytułał.
Wszystko zmieniło się, kiedy jeden raz nie zaparzyła mu kawy. Zdziwił się nieco, ale nie szczególnie się tym przejął i mamrocząc pod nosem „pewnie zalega w kościele jak te mohery” kończył zamiatać podwórze i zbierał powoli sprzęty. Kiedy wychodził z podwórka jakaś grupka umięśnionych mężczyzn zaczęła go zaczepiać.
„No patrzcie… strasznie brzydka ta laska.”
„Może urwała się z burdelu? Pewnie nikt jej nie chciał bo wstrętna.”
Edek starał się przemknąć koło nich licząc że są zbyt pochłonięci wymyślaniem obelg na niego, lecz niestety mimo zażartego "pojedynku" na docinki o Edku, napastnicy byli bardzo na nim skupieni. Jeden z nich wytrącił mu z ręki miotłę i inne przyrządy, a drugi wymierzył cios w brzuch. Młody zatoczył się do tyłu i upadł na ziemię zwijając się w odruchu obronnym połączonym z niesamowitym bólem promieniującym na całe ciało w kłębek. Mężczyźni mieli wymierzyć już kolejne ciosy ale z daleka rozległ się głos -Patrzcie państwo! Ludzie! Chłopcy chyba pomylili ulicę z ringiem!-
 Edek z trudem powiódł wzrokiem za dźwiękiem szukając jego źródła i zobaczył nikogo innego jak tę samą starowinkę, która zawsze parzyła mu kawę, stojącą teraz kawałek od jego oprawców i krzyczącą na nich.
-Stary, co teraz? - Zapytał jeden z mężczyzn.
-Przyłóż jej nikt się nie ruszy a przynajmniej będzie spokój. Łeb mnie boli.- Odpowiedział drugi mężczyzna i całą grupą ruszyli ku staruszce. Gdy stali koło niej jeden z nich się odezwał
-Co babciu? Życie Ci nie miłe? Bierz swoją torebeczkę i siateczki i spieprzaj! – w odpowiedzi od pani Kruszwickiej otrzymał silne uderzenie jedną z siatek w której znajdowały się kartofle. Jednak to nie mogło zatrzymać innego mężczyzny który w jednej chwili wyjął nóż zza pasa i szybkim ruchem wsuną go po uchwyt w bok staruszki, która upadła. Sytuacja jednak potoczyła się nie po myśli mężczyzn, ponieważ ludzie wybiegli ze swoich sklepów i rzucili się na bandę z czym kto miał. Staruszka była im dobrze znana. Życzliwa, miła i zawsze uczciwa. Nie byli w stanie stać w miejscu i nie zareagować.
Kiedy policja podjechała na miejsce Edek już siedział na brzegu karetki zbadany na miejscu czy nic mu się poważnego nie stało. Nie mógł pogodzić się z tym, że staruszka była gotowa narazić się takim „bykom” dla niego.
Przez cały pobyt kobiety w szpitalu, Edek przychodził co dzień przynosząc co rusz to nowe kwiaty. Umykał zwykle tak by kobieta go nie widziała, ponieważ nie potrafił spojrzeć jej prosto w oczy po tym jak przez prawie dwa miesiące ignorował ją i jej dobroć. Czuł się winny całemu zdarzeniu. Był świadom jednak, że przyjdzie moment gdy będzie musiał porozmawiać z panią Kruszwicką. Moment ten nadszedł gdy kobieta została wypisana ze szpitala. Edek po nią podjechał dość starym samochodem. Zupełnie zaskoczona staruszka stała jak wryta przed szpitalem. Chłopak wysiadł z dużym bukietem kwiatów i podszedł do niej nie zbyt elegancko.
- Proszę pani ja... No... wie pani... - zaczął się jąkać nie wiedząc co powiedzieć. Na końcu wykrztusił ciche "dziękuję" i wręczył kobiecie kwiaty.
Pani Kruszwicka uśmiechnęła się do niego serdecznie i uściskała go.
- Ja wiedziałam że ty to taki zły nie jesteś. - powiedziała do Edka a on lekko się uśmiechnął. 
Kiedy odwiózł kobietę do domu. 
- Chodź! odwiozłeś mnie, to ja zaparzę Ci kawy i opowiesz mi jak to z tobą jest. - powiedziała staruszka poczciwym babcinym głosem. 
Od tamtej pory Edek zawsze rano spija kawę u staruszki i opowiada jej o różnych rzeczach.

Komentarze

  1. Świetny styl pisania ;)

    High Five? :)
    http://fridayp.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna część jeszcze bardziej ciekawi co wydarzy się dalej.
    Obserwuje, zapraszam do mnie :)
    http://chwilaprzerwydlaciebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc następną postaram się Cię nie zawieść i napisać tak byś dalej z przyjemnością czytała ;)

      Usuń
  3. Niezwykle ciekawie piszesz! :)

    Pozdrawiam ♥,
    yudemere

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ładnie piszesz :)
    Mogłabym Cię prosić o poklikanie w linki w tym poście (sukienka, torebka, "Banggood")? Staram się o współpracę i byłabym wdzięczna za pomoc :)
    Zachęcam też do wspólnej obserwacji :)

    veronicalucy.blogspot.com/2016/03/banggood-outfit.html

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz