Poważny Krok

Hej!
Wczoraj nie szczególnie miałam czas coś napisać, ponieważ byłam u mojego brata. Cóż trzeba się pogodzić z tym, że czasami on będzie wyjeżdżał na dwa lub trzy miesiące. Nie szczególnie mnie to cieszy, bo zawsze gdy są jakieś problemy, to mogę się do niego zwrócić.
Ale... nie o tym dziś chciałam pisać, ostatecznie tytuł na to nie wskazuje, prawda?
Jednym z moich poważnych kroków było wczorajsze pójście do Urzędu Miejskiego. Na możliwe pytanie po co, już odpowiadam. Poszłam po papiery by móc złożyć po urodzinach o dowód. Tak, tak... To już za tydzień będę dorosła. Wiekiem dorosła, bo pewnie do tej prawdziwej dorosłości jeszcze mi trochę przyjdzie poczekać.
Tak to jest ten poważny krok, no bo kto nie czekał na ten dzień, lub kto na niego nie czeka? Wszyscy nastolatkowie czekają na dzień w którym staną się pełnoprawnie dorośli. Każdy ma nawet w tym jakiś własny ce. Jedni bo będą mogli kupić bez problemu alkohol, inni bo będą mogli imprezować, a jeszcze kolejnym wydaje się że 18 lat uniezależni ich całkiem od rodziców. Ja właściwie nie wiem dlaczego od zawsze czekałam na ten dzień. Może trochę by się uniezależnić, móc prowadzić samochód i może też dlatego, że chciałam zawsze nauczyć się być odpowiedzialną za samą siebie i za ludzi którymi się otaczam. Cóż nigdy nie mogłam tego dokonać mając 16 czy 17 lat, bo jednak mama nad wszystkim sprawowała kontrolę, a teraz może i by chciała ale nie zawsze będzie mogła lub nie zawsze będzie jej wypadało.
To jest w tym fajne. Ale są też minusowe strony (przynajmniej z mojej perspektywy). Jako osoba kończąca 18 lat za tydzień zaczynam dostrzegać tego minusy. M.in. nie będę mogła być już w większej mierze beztroska jak zawsze byłam, zacznie się czas kiedy to ja będę musiała ponosić konsekwencje tego co robię, a nie moja mama za mnie, jest to też czas kiedy należy zastanowić się już poważnie nad studiami, przyszłością i wszystkim  tym nad czym nastolatkowie szczególnie nie rozmyślają tylko pozostawiają to raczej w sferze "chciałbym" lub "marzę by być/robić".
Ostatnio przez taką myślennicę miałam lekką depresję, którą leczyłam herbatą i albumem ze zdjęciami. Tak... Do osiemnastki czeka się z utęsknieniem gdy jest do niej jeszcze 4 miesiące może 3 ale gdy jest ona za 2 lub 3 tygodnie zaczyna się myślenie co się kończy co zaczyna, co odchodzi a co przyjdzie.
Cóż jest to nieuniknione.
Mam radę dla Was, by nie kończyć tego posta tak depresyjnie i by nikt nie myślał przeze mnie że w sumie ta dorosłość jest beznadziejna, zła, smutna i ponura.
Po przeglądajcie swoje stare zdjęcia z dzieciństwa, powspominajcie sobie jak kiedyś było co mogliście i co wiedzieliście. Wasza wiedza na 100% wzrosła wiadomo. Pomyślcie co się zmieniło gdy osiągnęliście 10 lat. Przecież to też tak jakby kończy się jeden etap, a zaczyna drugi. Chodzi tu o ostatnia dziesiątka, dziewiątka a zaczyna się okres bycia nastolatkiem/nastolatką. Bo końcówka jest "naście". Polecam po prostu powspominać takie chwile bo przecież co kilka lat zaczynamy nowy etap z mniejszym lub większym progresem w życiu. 
A Wy (już po 18) jakie macie sposoby na takie myśli i sytuacje?
Zapraszam do komentowania i odpowiedzi ;) 

Komentarze