15 - minutowe opowiadanie

Hej!
Wracam po bardzo, bardzo długiej przerwie. Miałam niestety kryzys pomysłowości o czym by tu Wam opowiedzieć. Szkoła jest jak szkoła, wiadomo zdarzają się jakieś akcje, ale to czasami. A co z resztą dni? Postanowiłam, że będę dodawała wpisy co weekend. Czasem będą to 3 wpisy (piątek, sobota, niedziela) a czasem mniej. Zależne jest to wszystko od natłoku nauki.
Postanowiłam się Wam zrekompensować za długą nieobecność. Napisałam w 15 minut opowiadanie. Jest tam zapewne kilka błędów (pisałam na telefonie), ale myślę że mimo wszystko komuś się spodoba.
Uprzedzam! Historia jest smutna!
Zapraszam

Opowiem Ci krótką bajkę. *szepnęła dziewczyna* Historyjką nazwać ją można.
 Bo widzisz. Kiedyś, w naszych czasach była sobie dziewczyna. Drobna, nie za silna. Miała czekoladowe włosy, oczy zielone jak trawa o poranku - żywo zielone, a usta jak świeżo zerwane maliny. Nie była brzydka. Miała nos posypany nie wielką ilością piegów. Lubiła ubierać się na czarno. I choć była drobna a jej najczęściej noszone sukienki dobrze leżały to ciężkie glany i torba wyglądały przy jej wątłej budowie jak gdyby ważyły tonę. Nie miała zbyt rozbudowanego grona znajomych, a jej życie bardzo odbiegało od radosnego stereotypu każdej z nastolatek. Pochłonięta codzienną nauką zapominała jednak o tym że jest źle. Pewnego dnia, kiedy wracała ze szkoły (był to wyjątkowo ciężki dzień, a do tego pogoda była okropna) była tak zasłuchana w muzyce, że pod siedzeniem w autobusie zostawiła torbę. I wyszła. Szła w stronę kolejki nie widząc wciąż, że czegoś jej brakuje. Gdy czekała na kolejkę zorientowała się czego jej brak. Zaczęła szukać wszędzie swojej torby. Pociąg dawno odjechał następny miał być dopiero za 3 godziny. Szukała autobusu którym jechała. Na próżno. Usiadła w deszczu na ławce na peronie i wsparła na dłoniach mokrą od łez i deszczu twarz. W pewnym momencie usłyszała przy sobie sapanie a przy jej nogach znalazła się jej zguba. Spojrzała więc i koło siebie zobaczyła zdyszanego i przemoczonego od deszczu chłopaka.
 Był nieco wyższy od niej, o czarnych włosach poprzylepianych do mokrego czoła, złoto brązowych czystych oczach owzorkowanych drobną pajenczynką jasnego złota, o pełnych jasnych ustach i jasnej choć nie białej cerze. Odetchnął głęboko i z uśmiechem powiedział "nareszcie Cie znalazłem." oniemiała wciąż patrzyła na niego. Nigdy nikt jej nie mówił że ją szukał i nawet z tak błachego powodu nigdy nie była nikomu potrzebna. "Dziękuję" wyjąknęła cicho nie wiedząc cóż więcej ma mówić. "Rany ale dzisiaj leje! Okropna pogoga" powiedział energicznie chłopak, po czym dorzucił patrząc na nią "trzymaj moją kurtkę. Nie przemaka. Nieźle cię zmoczyło" mówiąc to zdjął kurtkę i podał ją jej. Czując się dziwnie i nie rozumiejąc jego empatii rozpłakała się.
 Chłopak usiadł koło niej objął ją w serdecznym geście i czując się potrzebnym przycisnął ją do swojego ramienia i czekał aż się wypłacze. Gdy tak się już stało w milczeniu opatulił ją swoją kurtką a jej torbę przerzucił sobie przez ramię. "Chodź! Zabieram Cię na herbatę. Ogrzejesz się." powiedział stanowczo choć łagodnie. "Ale ja..." zająknęła się "Żadnych ale. Odprowadzę Cię, ale nie pozwolę Ci tu czekać aż zapalenia płuc dostaniesz. " powiedział i objąłwszy ją w tali ruszył. Gdy tak szli rozmawiali nieco o swoim życiu. Kiedy opowiadała o sobie rozglądała się w okół czując się dziwadłem. Lecz nikt jej nawet nie obserwował. Nikt po za nim, który był bardzo wsłuchany w jej opowieść jak gdyby to była najlepsza książka "I wtedy straciłam ojca na rzecz tego wszystkiego. Matka zwariowała. Pali ile wlezie, nie dba o siebie i nie widzi mnie. Wyżywa się... Czasem. Nie mam znajomych zbyt wielu. Wszyscy już mają dosyć mojej historii." mówiła. Gdy doszli do wybranej przez niego małej i kameralnej kawiarni, wybrał im miejsce pod ścianą w rogu, tak aby ich nikt nie słyszał "usiądź i poczekaj chwilę" powiedział ciepłym głosem po czym znikną za rogiem ściany. Usiadła więc i zdjęła płaszcz który całkowicie przemókł. Rozmyślała cały czas o nim i o tym jak ją traktuje. Zamyślona nie zauważyła że wrócił z sporą, czerwoną różą, a zaraz za nim stała kelnerka z dwiema herbatami z jabłkiem. "Hej" powiedział cicho wybudzając ją ze snu pełnego myśli. Usiadł uśmiechnięty koło niej i powiedział cicho "wiesz, twarda z ciebie dziewczyna. Ja bym sobie z tym... Wszystkim nie poradził. Zabawna okoliczność naszego poznania, fakt. " przerwał zapominając co chciał jej powiedzieć i jak to brzmiał w jego głowie. "Zapomniałem co chciałbym Ci powiedzieć. " mruknął niezadowolony po czym delikatnie ujął jej drobną bladą dłoń i powiedział spokojnie wręczając jej kwiat " proszę. Należy Ci się. Pewnie wielu Ci daje lepsze kwiaty. Ten wydawał mi się dostatecznie godny Ciebie" uśmiechnął się. Przyjęła kwiat mamrocząc pod nosem "cóż... To mój pierwszy kwiat, to moje pierwsze cokolwiek". Słyszał to. Doskonale, ale nic nie odpowiedział. Gdy tylko ułożyła prezent od niego obok siebie objął ją w tali i mocno do siebie przysunął. Siedzieli tak i pili herbatę. Wreszcie czuła że ktoś choć trochę jej potrzebuje. Była szczęśliwa. Kiedy odprowadzał ją nieustannie jej machał idąc w tył, a ona, odmachiwała mu delikatnie się uśmiechając i nie dostrzegając nic po za jego osobą i nie słysząc nic po za jego słowami gdy wyszli z kawiarni "Od dziś będę Cię bronił przed całym tym cholernym światem".
 *w pewnym momencie dziewczyna przerwała opowiadanie słysząc nieustanny pisk aparatury. Spojrzała na swojego umierającego w tej chwili chłopaka podpiętego tyloma kabelkami pod aparaturę. * I gdy już się mieli rozejść.. *zaczęła cicho,
bez cienia emocji zamykając drzwi od sali*
 On wszedł na ulicę pod pędzącą ciężarówkę. Zabiła go na miejscu. Do jej uszu doszedł ten dźwięk a jej oczom ukazała się jego zakrwawiona opadająca ręka. Nie zauważyła, że jest na krawędzi peronu i wpadła na tory po których sekundy później przejechał pociąg. Jej pociąg. A na peronie *zaczęła wolno przystawiając broń do skroni i trzymając bladą rękę zmarłego * została jej czerwona róża. Moja róża *to mówiąc nacisnęła spust. W sali rozległ się huk. Gdy opadła jej ręka zsunęła się z jego dłoni w której pozostał krwawo czerwony płatek róży*

Komentarze