Pierwszy dzień na wyjeździe

Hej!
Dzisiaj minął mój pierwszy dzień na wyjeździe z rodziną c: Nie mogę powiedzieć, że się nudziłam bo bym skłamała. Trochę Wam opowiem co dzisiaj porabiałam i jak wyglądała moja klimatyzacja tutaj, po wczorajszym przyjeździe. Było nieco ciężko.
Kiedy wczoraj późnym popołudniem przyjechałam na ośrodek wypoczynkowy nie do końca byłam zachwycona. Owszem. Okolica jest cudna, krajobrazy jak się patrzy. Widać że właściciele nie liczą tylko na kasę, ale również dbają o przebywających tu ludzi. Są specjalne ścieżki brzegiem jeziora pod lasem, pełno atrakcji, takich jak: bilard, 2 baseny, konie, mini golf i coś z czego chętnie korzystam: spa, grota solna oraz coś dla relaksu czyli spore jacuzzi oraz sauna c:
Wczoraj o tym wszystkim jeszcze nie wiedziała i jechałam z nastawieniem " oby jak najszybciej wrócić do domu ". Wiadomo jak to każda nastolatka, nie zawsze lubię jeździć z rodziną, zwłaszcza na więcej niż tydzień i z dala od mojej sympatii. Zwłaszcza jeśli jeszcze do tego jedzie się z bezkompromisową ciotką, której nie przypada wiecznie do gustu a to uczesanie, a to bluza a to co innego. To potrafi nieźle zdemotywować. I tak na początku wczoraj było kiedy zajechałam z mamą pod główny budynek i weszłyśmy na stołówkę na obiad, ciocia zaczęła swoje uwagi "zrobiłabyś coś z tą grzywką", "w sobotę dyskoteka się zaczyna o 20, ale w twoim wieku o tej godzinie idzie się już spać" i milion innych docinek, które doszczętnie niszczyły moje poczucie czegokolwiek.
Domek też na początku nie przypadł mi do gustu, a myśl że muszę być z mamą w jednym pokoju - zero prywatności, swobody rozmowy a co więcej zero mobilnego chodzenia spać z moim chłopakiem (codziennie przed snem dzwonimy do siebie, rozmawiamy a potem idziemy spać nie rozłączając się. To już nasza tradycja do tego stopnia, że bez tego oboje mamy trudności z zaśnięciem.). Wszystkie te fakty mnie bardzo przytłaczały. Gwoździem dla mnie było to, że gdy wieczorem zadzwoniłam do "Miśka" on był jak najbardziej uchachany (sam jest również na wyjeździe) i zajęty wszystkim, że poświęcił mi tylko chwilę po czym poszedł dalej się bawić. Zrobiło mi się kompletnie źle wtedy. W głowie miałam tysiąc myśli i refleksje brzmiącą : "Dlaczego tylko ja rozpaczam  powodu tej 10 dniowej rozłąki? Dlaczego tylko ja nie potrafię się dobrze bawić jak wszyscy?"
Byłam zła na wszystko i wszystkich. Cały świt był dla mnie winny. I z takim nastawieniem poszłam spać.
Za  to dzisiaj wstałam w całkiem dobrym humorze. Dziś jest już znacznie lepiej c:
Dzień zaczęłam od chleba z nutellą i płatków ( może mało znaczące fakty ale wierzcie mi, to potrafi podnieść człowieka na duchu). Potem spacerek brzegiem jeziora, kilka fotek. Następnie maksimum relaksu na którą złożyły się: masaż kręgosłupa, wylegiwanie się w grocie solnej, wygrzewanie w jacuzzi oraz chwila w saunie c:
Ale jeszcze przede mną dzisiaj na koniec dnia wypad na ogromny basen i w jeden dzień mojego pobytu tutaj czeka mnie park linowy.
Ciekawa jestem jak sobie tam poradzę z moim lękiem wysokości c:


Pozrówka na dziś z groty solnej c:

Mam nadzieję że nie zanudziłam Was moim nietypowo długim wpisem c:

Komentarze