Deszczowa niespodzianka

Hej Kochani!
Co u Was słychać? Jak minęła Wam niedziela?
Moja dzisiaj była całkiem ciekawa. Miałam "najazd" dwóch małych szaleńców - moich bratanic. Dzisiejsza pogoda chyba na nie dobrze nie wpływała, bo rozpacz była co chwilę. Również dopadły mnie niestety problemy z alergią, a deszczowa pogoda nie poprawiała mojego samopoczucia. Postanowiłam w końcu pójść do apteki po jakiś lek na alergię. Gdy wyszłam strasznie lało, ale chwilę później pogoda się znacznie poprawiła i oprócz deszczu świeciło też słońce co tworzyło miłe dla oka obrazy. Przykład poniżej.

Ogólnie, dzień mi się fajnie skończył. Spotkałam się z moim najlepszym przyjacielem a potem siedzieliśmy u mnie zajadając się lodami, o których byciu w zamrażarce nie miałam pojęcia oraz śpiewaliśmy piosenkę z reklamy firmy Hortex. Ale na początku dzień nie zapowiadał się takim jakim potem był. Czułam się źle rano i myślałam że tak zostanie, ale przeszło w miarę. Jako, że jestem osobą wierzącą, poszłam do kościoła jak co niedzielę, z neutralnym nastawieniem do wszystkiego, a tam muszę przyznać spotkało mnie coś zaskakującego. Gdy nadszedł moment modlitwy "Ojcze nasz" poczułam się kompletnie osamotniona. Wszyscy trzymali się za ręce, bo i tak każdy miał poczynić by się chwycić za ręce, ale mnie nikt nie trzymał. Nikt nie chciał. Miałam wrażenie, że jestem trędowata. Jednak gdy trwała komunia a zespół grał i śpiewał włączyłam się w śpiew. Czułam się wciąż osamotniona ale cieszyłam się chociaż z tego, że mogę sobie pośpiewać i nagle przy dzielącym ławkę na dwie części filarze usiadł jakiś student. Nie zwracał na mnie uwagi, z resztą ja na niego też. I zaczął śpiewać razem ze mną. Nikt inny po za zespołem chyba tego nie czynił. Poczułam się, że chyba jednak tak do końca nie jestem taka samotna. Mały uśmiech gdzieś pobłądził mi na ustach.
Może to nie jest jakaś wzruszająca historia wymyślona na potrzebę wejść, ale to jest moja historia, którą uważam za całkiem niezwykłą.

Komentarze