Ostateczne pożegnanie

Ostatnio w wielu miastach jak nie we wszystkich w Polsce organizowane były pożegnania zmarłego wokalisty Linkin Park - Chestera Benningtona.
Miałam okazję brać udział właśnie w jednym.
Było to w moim mieście, co bardzo mnie ucieszyło ponieważ nie mam możliwości przez pracę na wyjazd do innego miasta na to.
Na samym początku miałam iść na spotkanie z koleżanką. Cóż w końcu nikogo nie znałam, więc uznałam to za dobre wyjście by iść we dwie. Niestety, moja koleżanka jednak w ten dzień miała pracę, co postawiło mnie w sytuacji, że albo ryzykuję i idę sama gdzieś gdzie nikogo nie znam albo rezygnuję i nie idę, ale będę miała do siebie o to żal.
Zaryzykowałam.
Po przyjściu na miejsce zastałam trochę osób już oczekujących. Mieli zdjęcia, znicze. Ja miałam tylko biedne 4 podgrzewacze. To było wszystko co na szybko chwyciłam w domu przed wyjściem do pracy.
Przy miejscu naszego spotkania znajdował się poniemiecki cmentarz. Zarośnięty i zaniedbany.
Postanowiliśmy, że uczcimy i pożegnamy Chestera pod najgrubszym i bardzo dużym drzewem.
Po ułożeniu zdjęć, świec, kwiatów i zniczy zapadło wymowne milczenie.
Jeden z chłopaków miał gitarę ze sobą, więc cicho i nienachalnie zagrał jedną z ostatnich piosenek Benningtona - One more light.
Wiele osób płakało.
Chłopaki trzymali gardę, ale widać było przy krótkiej obserwacji że nie przychodzi im to prosto.
Wiele osób płakało, bo znało Chestera osobiście. Mieli okazję rozmowy z nim, dotknięcia jego dłoni czy zobaczenia go na scenie na żywo.
Ja uroniłam kilka łez ze względu na to, że jedno z największych moich marzeń właśnie umarło.
Z marzeniami jest jak z ludźmi w kolejce do okienka.
Gdy osoba przy okienku zostanie obsłużona, następna osoba podchodzi do okienka a na końcu kolejki pojawia się nowa osoba. W tym przypadku jednak wygląda to tak jakby w środku tej kolejki powstała ogromna wyrwa, której nijak nie da się załatać by ktoś znów mógł tam stanąć.
Tak jest też w przypadku moich marzeń. Zawsze chciałam zobaczyć Linkin Park na żywo, dotknąć chociaż opuszka Chestera.
Cała ta sprawa jednak przetasowała moje marzenia i niejako moje życie.
Zatem ja płakałam w pewnym momencie z powodu marzenia.
Jednak miałam okazję się przydać do czegoś.
Dziewczyna stojąca koło mnie bardzo przeżywała całą tę sprawę. Smutne. Postanowiłam że chociaż użyczę swojego ramienia i przyjaznego przytulasa. Co mogłam zrobić?
Po wszystkim mieliśmy małą stypę, gdzie okazało się, że wszystkie te obce osoby, są naprawdę wspaniałymi kompanami koncertów, jak i świetnymi rozmówcami.
Koniec końców cieszę się że poszłam, że pożegnałam w swój własny sposób Chestera i po części uwolniłam się od bardzo wielkiego smutku w jakim tonęłam.
Po wyjściu miałam okazję przejść się dwa kilometry do odpowiedniego autobusu.
Cała sytuacja na tyle wszystko we mnie ukoiła, że na pustej ulicy słuchałam jednej z piosenek tego zespołu i śpiewałam ją dość głośno.
Może i faktycznie prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie?




Komentarze

  1. Uwielbiam Linkin Park <3
    Super, że w twoim mieście było organizowane takie spotkanie :)

    http://kingamyszkowska.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Linkin Park <3
    Szkoda, że u mnie nie było takiego pożegnania...
    >>alicce-alice.blogspot.com<<

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie lubiłam Linkin Park. Ale nienawidzę jak ktoś umiera. Zwłaszcza, że miał 6 dzieci, którym zabezpieczył przyszłość i kochał ich. A teraz go już z nimi nie ma. :(
    https://pokazswepiekno.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Łał, świetna sprawa! Pozazdrościć, że Twoje miasto zorganizowało coś takiego ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. O śmieci Chestera Benningtona dowiedziałam się od brata. On jest fanem i jak byłam kilkaset kilometrów od domu przysłał mi esa z informacją. Ja kiedyś jak byłam jeszcze w liceum posłuchiwałam trochę Linkin Park, ale nie dużo. Nie przejęłam się śmiercią tego człowieka, ale dla fanów z pewnością był to szok. Szanuję, jak również chciałam dodać, że takie spotkanie, jakie u Was w mieście zorganizowano to świetny pomysł!
    Pozdrawiam cieplutko, KINGA na Wieszaku ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny post, ja też bardzo lubię Linkin Park

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też chciałam go zobaczyć na żywo, posłuchać, dotknąć jego ręki, niestety, zostanie to marzeń nie do spełnienia. Fajnie, że tak go pożegnałaś, ja niestety nie miałam takie okazji

    Zapraszam do siebie:
    porannepogaduszki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz