Tym razem nic mu się nie śniło.
Był spokojny i kompletnie rozluźniony.
Nie okłamała go. Widocznie jej
spokojny głos i wsparcie pomogły jego umysłowi na rozluźnienie w
czasie snu.
Kiedy Olek otworzył oczy nikogo przy
nim nie było.
Coś jednak było innego.
Niestandardowego.
Rozejrzał się po sali ale nic nie
zauważył, dopiero gdy zerknął na własną dłoń spostrzegł, że
coś pod nią jest.
Delikatnie i ostrożnie podniósł rękę
a pod nią zobaczył ukochaną pluszową kaczkę Tośki – Hanię.
- Więc jednak naprawdę tu ze mną siedziała... - mruknął do siebie Olek i nieco się uśmiechnął.
Wziął do ręki pluszaka i począł
się mu przyglądać.
Zwykła pluszowa kaczka. Żółta, z
oczami drobnymi zrobionymi z czarnych koralików. Puszysta i
uśmiechnięta jak większość dziecięcych zabawek.
Było coś jednak w niej takiego, że
Olek aż poczuł małe ciepełko gdzieś w sobie.
Przyłożył dłoń do miejsca gdzie
czuł tlący się przyjemny żar.
Jego ręka spoczęła na sercu. Nie
rozumiał dlaczego zwykły stary pluszak, w dodatku nienależący do
niego powoduje w nim samym takie dziwne odczucia i reakcje.
Westchnął cicho opuszczając rękę z
serca.
W tym czasie do sali wszedł Adam.
Uradowany na widok przytomnego
przyjaciela powiedział radośnie
- W końcu wróciłeś do żywych! Już myślałem że przyjdzie mi prowadzić casting na twoje miejsce! Całe szczęście że jednak nie. Jestem cienki w papierologii. - Roześmiał się i energicznie rzucił kurtkę na wieszak w sali po czym usiadł na krześle koło przyjaciela.
Olek patrzył na niego lekko oniemiały
i zaskoczony choć w jego oczach widać było szczęście na widok
Adama.
- A tak serio stary. Naprawdę cieszę się że jesteś. Kiedy dzwoniłem do ciebie, a twoja mama powiedziała mi że leżysz w śpiączce ugięły się pode mną nogi. Poczułem się jakby brat mój właśnie się wykrwawiał gdzieś daleko a ja nie mogę nic zrobić i jestem bezradny. - Powiedział ciszej przybliżając się nieco do Olka.
Ten patrzył na Adama jeszcze bardziej
zdumiony.
Zawsze gdy myślał że mógłby umrzeć
kiedykolwiek widział w głowie zapłakaną matkę i ojca starającego
się być kamiennym by być dobrym wsparciem dla żony. Nigdy jednak
nie sądził że ktoś poza nimi i jakąś rodziną, mógłby tak
przeżywać jego brak.
Wyciągnął powoli jeszcze słabą
rękę z wkutym wenflonem do Adama.
Ten od razu ją uścisnął. Zrobił to
lżej niż zawsze gdy się witali, zdając sobie sprawę z osłabienia
przyjaciela.
- Ale wiesz stary... dyskrecja nie? Nie mów nikomu o moich zwierzeniach. Żadna laska wtedy na mnie nie spojrzy jak się to rozniesie. Rozumiesz? - Mruknął Adam patrząc na przyjaciela.
- Och tak. To by była ogromna strata gdybyś z macho stał się czułym i uczuciowym facetem – Odparł Olek, przewracając oczami.
- Wiedziałem że zrozumiesz! - zaśmiał się Adam po czym spojrzał na przedmiot w drugiej ręce Olka. - Stary! Ty pluszaka musisz mieć na sali? Nie zaśniesz bez niego? Wiesz no mój brat niby spał do trzynastki z pluszakiem ale to chyba z lekka przesada! - zaśmiał się Adam i wziął kaczkę od Olka i zaczął ją podrzucać.
Odsunął się na środek sali i
powiedział głośniej rozweselony
- Orientuj się! - po czym rzucił do rozbawionego Olka pluszakiem
Kaczka jednak przeleciała nad
pacjentem i odbijając się od ściany spadła na stolik przy łóżku
Olka, wprost do miski z kaszą manną, którą rano przyniosła mama
by syn gdy się obudzi zjadł coś pożywnego.
Adam się roześmiał a Olek mu
zawtórował.
- Widziałeś to?! - Zawołał Adam dusząc się ze śmiechu – nie dość że wyciągnąłeś ręce do łapania kiedy misiek już wleciał w kasze to jeszcze to mlaśnięcie!
- Tak! Dźwięk jak wtedy kiedy Piotras wdepnął z impetem w psie gówno! - Zaśmiał się Olek.
- O tak! Pamiętam jak Pani Zosia była wściekła na Piotrka kiedy ten niczego nie świadomy wszedł na wycieraczkę na ganku z uświnionym butem.
Zaczęli oboje się śmiać próbując
ustami naśladować odgłosy.
Adam spojrzał roześmiany na wesołego
przyjaciela. Był pewien że skoro żarty i humor mu wróciły to na
pewno szybko wyzdrowieje i znów będą wychodzić razem wieczorem na
miasto, na boisko.
Miał już pomysł na dobre ćwiczenia
dla Olka na wyrzeźbienie klatki i sprawdzoną dietę na zrobienie
masy. Wiedział że przyjaciel chce się zmienić pod względem
wyglądu by zaimponować Kasi.
Gdyby nie to że Olek o niej marzył
dniami i nocami sam by do niej wystartował.
Kiedy chłopcy zaśmiewali się z
zaistniałej sytuacji w drzwiach stanęła Tośka.
Z początku jej nie zauważyli do
momentu kiedy nie huknęła.
- Czy wyście zdurnieli?! Kretyni!
Olek i Adam nagle zamilkli i spojrzeli
na czerwoną ze złości Tośkę.
Przez ciemne okulary na jej nosie nie
wiedzieli na którego patrzy, ale czuli że jest wściekła oraz że
cała iskrzy jak przedłużacz zalany wodą.
Adam pierwszy się otrząsnął i wstał
by w razie potrzeby bronić przyjaciela.
- O co ci dzieciaku chodzi? - Zapytał nieco bezczelnym tonem. - Wygłupialiśmy się. To był wypadek. Zluzuj.
- Adam... - zaczął Olek ale nie skończył.
Wszystko potoczyło się niewiarygodnie
szybko choć Olek obserwujący sytuację miał wrażenie że
specjalnie dla niego pewne momenty były spowolnione.
Tośka nie wytrzymała. Ruszyła do
stolika z umoczoną w kaszy kaczką.
Z hukiem postawiła na nim kubek z
herbatą który najprawdopodobniej przyniosła z automatu dla Olka.
Chwyciła kaczkę za nogę wyciągając
ją szybko z kaszy i podeszła do Adama.
Warknęła do niego tak poważnie z
taką złością, że Olek naprawdę poczuł niepokój o Adama, mimo
że ten górował wzrostem i masą nad drobną Tośką.
- Kretyn i idiota! Gnojek!
- Stary ona jest jakaś narwana. Czepia się o głupiego pluszaka. - Powiedział zwracając się do coraz bardziej zaniepokojonego Olka. - Słuchaj smarku, On jest dorosły a ty jesteś gówniarzem. Spadaj stąd bawić się lalkami w przedszkolu. Olek ma lepszych przyjaciół i nie potrzebuje kumplować się z rozwydrzonym dzieciakiem.
Dumny z siebie po tych słowach Adam
obejrzał się na przyjaciela i uśmiechnął się dumny z własnej
przemowy pewien że dał nauczkę Tośce by się nie wtrącała.
Olek jednak odpowiedział mu
przerażeniem.
Adam nie zdążył się spostrzec gdy
Tośka wymierzyła mu powalający policzek. Zaraz za pierwszym ciosem
poszedł drugi. Celny kopniak o sile której nie spodziewałby się
nigdy po drobnej jedenastolatce.
Łzy zaczęły mu cieknąć mimowolnie,
a on sam kulił się na podłodze przy łóżku Olka.
Tośka zwróciła głowę ku Olkowi.
Mimo, że nie widział jej oczu przez
ciemne okulary, był pewien że patrzy właśnie na niego.
Jej policzki były purpurowe. Dyszała
z wściekłości i zagryzała dolną wargę. Płomienno rude włosy
rozsypane miała na ramionach a drobne dłonie zaciśnięte w pięści.
Od siły zacisku zbielały jej doszczętnie kostki palców.
Nagle zobaczył że spod ciemnych
okularów ściekają jej łzy i płyną strumyczkiem po jej
purpurowych i okrągłych policzkach.
Chciał coś powiedzieć zauważając
że przestała zagryzać wargę która w tym momencie nieznacznie
krwawiła.
Olek nie mógł wydusić zdania.
Był zszokowany i zaskoczony.
Tośka ponownie zwróciła głowę ku
wijącemu się na podłodze Adamowi.
Olek był pewien że zaraz znów mu
przyłoży.
Ona jednak wyprostowała się,
odwróciła i wyszła w pośpiechu z sali zabierając pluszaka ze
sobą.
Olek siedział tak zszokowany.
Minęło pewnie parę sekund, lecz dla
niego czas ten płyną godzinami.
Analizował w głowie całe zdarzenie,
niewiarygodną siłę Tośki.
Westchnął i zadzwonił specjalnym
przyciskiem po pielęgniarkę.
Kiedy ta przyszła opowiedział że
odwiedził go drugi znajomy i pobił Adama, który przytaknął całej
historii. Było mu wstyd przyznać się, że powaliła go i skopała
jedenastolatka.
Pielęgniarka zaprowadziła Adama na
poczekalnie do pierwszego lepszego dyżurującego lekarza by go
obejrzał, gdyż ten nie mógł nawet usiąść czy się przemieścić.
Przewoziła go na wózku do lekarza.
Gdy Olek został sam na swojej sali
spojrzał na swój stolik z kaszą i kubkiem z herbatą od Tośki.
Zupełnie zapomniał o tym.
Wziął do ręki kubek i zobaczył
napis pomiędzy własnymi palcami który nie był nadrukowany ale
napisany mazakiem.
Odstawił herbatę i spojrzał uważnie
co było napisane.
'To postawi Cię na nogi. Po wszystkim
zapraszam Cię na ciasteczko”.
Olkowi zrobiło się głupio i przykro.
Tośka o niego chciała zadbać i
pewnie zostawienie swojego ukochanego pluszaka było z jej strony
gestem wsparcia czy po prostu uważała że sprawi mu tym
przyjemność. Była prosta i była dzieckiem. Chciała mu sprawić
przyjemność więc oddała mu co miała najlepsze.
Przeklął pod nosem na siebie, że nie
docenił jej tak niewielkiego z pozoru gestu i że uraził ją i
pozwolił obrazić ją Adamowi.
Bał się, że więcej już nie
przyjdzie odwiedzić go w szpitalu w którym ponoć miał przebywać
jeszcze jakiś czas.
Komentarze
Prześlij komentarz