Słońce w pochmurny dzień

Hej!
Co u Was słychać? Jak ostatni dzień szkoły przed świętami? Jak Wasze przygotowania do świąt? Ktoś jeszcze jutro i po jutrze musi skoczyć na uczelnie/ do pracy?
Jak się czujecie?
Mój dzień zaczął się całkiem pozytywnie. Poszłam pewnym krokiem do szkoły, bo porządnie przygotowałam się do sprawdzianu z historii i byłam bardzo pozytywnie nastawiona, bo to przecież ostatni dzień szkoły przed prawie tygodniem wolnego! Niestety mój słoneczny dzień zmienił się w ulewny pochmurny czas, ponieważ już w szkole zaczęłam się fatalnie czuć i mimo leków które miały pomóc, było już coraz gorzej. Na polskim leżałam już prawie na ławce. Ból był nie do zniesienia. Zaraz po polskim zwolnilam się i widząc nadjeżdżający tramwaj szybko podbiegłam do niego i wsiadłam. Usadowiłam się między trzema staruszkami które uważnie mnie obserwowały kiedy zgarbiłam się mocno przy oknie i prawie skulilam w kłębek. Żadna jednak o dziwo nie wyraziła swojego niezadowolenia że młoda osoba siedzi. Chyba widziały że nie za dobrze się czuję. Miałam plan by szybko dostać się do domu i pojechać tramwajem z pod szkoły na przystanek politechniki i tam wsiąść we właściwy tamwaj. Niestety kiedy dojechałam okazało się że mój tramwaj musiał być duuużo szybciej bo nie odjechał ani nie było go na rozkładzie. Więc wróciłam na nogach jeden przystanek i wsiadłam w podjeżdżający chwilę później drugi tramwaj do mnie. Znów usadowiłam się przy oknie by nie zwracać szczególnie na siebie uwagi. Na przeciw mnie tylko od strony przejścia siedział jakiś chłopak. Na następnym przystanku wsiadł pewien mężczyzna. Nie był pijakiem ale było trochę od niego czuć jakby jęczmieniem lub jakimś składnikiem piwa. Mimo to był bardzo kulturalny i co rzadko się zdarza nad wyraz miły. Usiadł koło mnie trzymając w rękach kubełek z KFC ze skrzydełkami i innymi kawałkami i zaczął częstowac ludzi. Najpierw zapytał chłopaka naprzeciw czy nie chce się piczęstować. On jednak odpowiedział że nie chce i przy najbliższej okazji uciekł i stanął przy wejściu. Pan za to później zapytał mnie czy bym nie chciała, ale i ja odpowiedziałam kulturalnie "nie dziękuję". Mężczyzna zaczął częstować ludzi pod drugim oknem jednak nikt nie chciał więc mrukną i tak wesoło do siebie "nikt nie chce skrzydełka ani czegoś takiego. A dobre polskie.". Kobieta przy oknie uśmiechnęła się i odpowiedziała "ale bardzo pan miły. Teraz to na prawdę rzadkość. Bardzo dziękuję" , i uśmiechnęła się serdecznie do mężczyzny. Kiedy powoli się zbierałam do wyjścia bo zaraz miał być mój przystanek mężczyzna jeszcze raz serdecznie zwrócił się do mnie i zapytał "ale na pewno pani nie chce? Weźmie sobie pani do kieszonki.". Bardzo mnie to rozbawiło z resztą nie tylko mnie chłopak który uciekł parsknął śmiechem patrząc na tę sytuację. Ja natomiast jeszcze raz się uśmiechnęłam do tego pana odpowiedziałam kuturalnie że dziękuję i wysiadłam bo to był mój przystanek.
To "rozjaśniło" trochę mój pochmurny dzień spowodowany złym samopoczuciem. Dało mi trochę pozytywnej energii.
A czy Was ostatnio spotkało coś zabawnie pozytywnego?
Piszcie! ;)

Komentarze